W sposób szczególny pragnę pozdrowić ojców Karmelitów Bosych z wadowickiej Górki. Jak za lat młodzieńczych, chłopięcych wędruję w duchu do tego miejsca szczególnego kultu Matki Bożej Szkaplerznej, które wywierało wielki wpływ na duchowość Ziemi Wadowickiej. Sam wyniosłem z tego miejsca wiele łask, za które dziś Bogu dziękuję. A szkaplerz do dzisiaj noszę, tak jak go przyjąłem u Karmelitów na Górce, mając kilkanaście lat.
Jan Paweł II, Wadowice 1999
Początki wadowickiego klasztoru karmelitów bosych związane są z osobą św. Rafała Kalinowskiego. Ten inżynier wojskowy, uczestnik powstania styczniowego po powrocie z zesłania wstąpił do Karmelu. Przybywszy w roku 1892 do Wadowic, założył klasztor. Biografowie Jana Pawła II przypuszczają, że Jego ojciec mógł znać osobiście o. Rafała. W okresie poprzedzającym odzyskanie niepodległości karmelici z klasztoru wadowickiego przyczyniali się do krzewienia postaw patriotycznych, szczególnie wśród młodzieży. Podczas II wojny światowej, mimo włączenia Wadowic do Rzeszy, nie zaprzestali działalności duszpasterskiej w języku polskim.
Związki Jana Pawła II z Karmelem są bliskie i zarazem głębokie. Bliskość widzimy szczególnie tu, w mieście rodzinnym Karola Wojtyły, w mieście, w którym, oprócz kościoła parafialnego – miejsca jego chrztu i codziennych nabożeństw – istniał również klasztor karmelitański. Zbudowany na przełomie XIX i XX wieku – a więc zaledwie kilkanaście lat przed przyjściem na świat Karola – promieniował na całą okolicę swoją duchowością i wywarł również duży wpływ na przyszłego Papieża.
Klasztor ten, usytuowany “na górce”, był pierwszą fundacją klasztoru czerneńskiego. W XIX wieku bowiem wszystkie klasztory karmelitańskie położone na ziemiach polskich zostały skasowane przez zaborców. Przetrwał jedynie dawny erem w Czernej koło Krzeszowic, który też chylił się ku upadkowi. Jednakże dzięki usilnym zabiegom O. Rafała Kalinowskiego i grupy jego współbraci, a wcześniej jeszcze dzięki staraniom Sióstr Karmelitanek Bosych z klasztoru krakowskiego na Łobzowie, w 1880 roku zapoczątkowane zostało regularne życie zakonne ze wszystkimi charakterystycznymi dla niego praktykami. Dzięki temu nie tylko szybko została przeprowadzona reforma i odnowa życia wspólnego w samej Czernej, ale już 1891 roku kapituła tamtejszego klasztoru postanowiła założyć nowy klasztor w Wadowicach. Jego zadaniem miało być kształcenie młodzieży i poszukiwanie nowych powołań dla odradzającej się polskiej prowincji Karmelu bosego. W tym celu przy tutejszym klasztorze zostało założone przez O. Rafała Kalinowskiego kolegium humanistyczne dla chłopców a później Kolegium Filozoficzne dla kleryków. W ten sposób klasztor wadowicki stał się kolebką powołań zakonnych. Rozpowszechniany przez karmelitów kult Matki Bożej Szkaplerznej i św. Józefa ściągał z okolicy tłumy ludzi na uroczystości. Kapłani, a wśród nich na pierwszym miejscu przeor – O. Rafał Kalinowski – niezmordowanie pracowali w konfesjonałach. Atmosfera eliańskiej żarliwości jaka panowała w klasztorze zapalała do pracy, a ta z kolei przynosiła wspaniałe duchowe owoce, na które nie trzeba było długo czekać.
Nic dziwnego, że Ojciec Święty, 22 kwietnia l979 roku, podczas odwiedzin Papieskiego Fakultetu Teologicznego “Teresianum” w Rzymie, z całą prostotą mógł powiedzieć: “Karmelitów bosych znam od dziecka. Urodziłem się bowiem – jak zapewne wiecie – w Wadowicach, gdzie znajduje się wasz klasztor, sławny z tego, że przez pewien czas jego przeorem był Sługa Boży Ojciec Rafał Kalinowski. Stąd przyzwyczaiłem się do waszego, tak charakterystycznego habitu, od pierwszych lat mojego życia. Uczęszczałem także do waszego kościoła, biorąc udział w liturgii i odprawianych tam nabożeństwach”. Nie była to – jak widzimy – znajomość jedynie ze słyszenia, z opowieści innych ludzi, którzy nawzajem przekazują sobie różne wiadomości o księżach lub zakonnikach, ale znajomość bliska i serdeczna, bardzo zażyła i wewnętrzna. W czasie tego samego przemówienia w “Teresianum”, dając świadectwo swych bliskich kontaktów z tutejszym klasztorem, powiedział jeszcze: “W waszym kościele w Wadowicach korzystałem owocnie z sakramentu pokuty, z sakramentu pojednania. Chodziło się zawsze z radością do tego kościoła, położonego nieco ‘na górce’, aby się wyspowiadać (…). Wasze świadectwo pozostawiło niezatartą pieczęć na całe moje życie” (1).
W książce Dar i Tajemnica, napisanej w pięćdziesiątą rocznicę święceń kapłańskich, w 1996 roku, w której opisuje drogę swojego powołania, wskazuje również na charakterystyczny dla tego powołania “wątek maryjny”. W tym kontekście Papież pisze o swoim nabożeństwie szkaplerznym: “W Wadowicach był Karmel, klasztor na Górce, czasem swojego powstania związany z postacią św. Rafała Kalinowskiego. Wadowiczanie licznie uczęszczali do tego klasztoru, a to oznaczało związanie się z tradycją karmelitańskiego szkaplerza. Ja też zapisałem się do szkaplerza mając chyba 10 lat i do dzisiaj ten szkaplerz noszę. Do karmelitów chodziło się także do spowiedzi. Tak więc zarówno kościół parafialny, jak i klasztor na Górce kształtował moją pobożność maryjną jako chłopca, a później młodzieńca i gimnazjalisty, aż do egzaminu dojrzałości” (2).
Wiele lat wcześniej, tuż po konsekracji biskupiej, podczas odwiedzin klasztoru i Niższego Seminarium Karmelitów Bosych w Wadowicach, wypowiedział podobne słowa, które ukazują piękno jego dziecięcej duszy: “Cieszę się, że mogę podzielić się z wami moim nabożeństwem do Matki Bożej Szkaplerznej. Szkaplerz, który przyjąłem z rąk Ojca Sylwestra w dniu mojej pierwszej komunii św., noszę zawsze, a chociaż mieszkałem w cieniu kościoła parafialnego, wasz kościół na Górce jest mi zawsze bardzo drogi. Wśród nabożeństw, które urzekały mą dziecięcą duszę, najgorliwiej korzystałem z nowenny przed uroczystością Matki Bożej z Góry Karmel. Był to czas wakacji, miesiąc lipiec. Dawniej nie wyjeżdżało się na wczasy, jak obecnie. Wakacje spędzałem w Wadowicach, więc nigdy do czasu mojego wyjazdu z Wadowic nie opuszczałem popołudniowych nabożeństw w czasie nowenny. Czasem trudno się było oderwać od kolegów, wyjść z orzeźwiających fal kochanej Skawy, ale melodyjny głos karmelitańskich dzwonów był taki mocny, taki przenikający do głębi duszy, więc szedłem. Tak, tak, mieszkałem obok kościoła parafialnego, ale wzrastałem w kościele św. Józefa” (3).
W związku z tym warto przytoczyć jeszcze jedno świadectwo, tym razem nie jego samego, ale rówieśników, którzy mieli świadomość, że przerastał ich o głowę nie tylko swoim sposobem myślenia i zainteresowaniami, ale również pobożnością i mocą wiary. Potwierdzają oni, że brał chętnie udział w wycieczkach, międzyklasowych meczach piłki nożnej, ale były to dla niego jedynie epizody, podczas gdy im wypełniały większość czasu (4). Jeden z nich, wspominając obóz junacki, pisze: “(Junacy) ubrani byli w liche drelichowe mundury wojskowe, furażerki i podkute buty. Podczas pracy, w letnim słońcu, zrzucali mundury pozostając tylko w spodenkach gimnastycznych. Karol Wojtyła jak inni sypiał na pryczy (…), machał kilofem, woził taczki. Starał się zawsze wypracować trudną normę. (…) A jednak było coś, co go wyróżniało w tłumie opalonych na brąz młodzieńców. Na szyi miał zawieszony szkaplerz. Dla kilku kolegów z Wadowic nie stanowiło to niespodzianki; już wcześniej zauważyli na gimnastyce, że Karol nosi szkaplerz. (…) Nosił więc Karol szkaplerz od ósmego roku życia (od dnia pierwszej Komunii świętej). Należał do Bractwa Szkaplerza świętego, które prowadzili wadowiccy karmelici” (5). Inny jego przyjaciel, Zbigniew Siłkowski, syn świadka bierzmowania Karola Wojtyły, dodaje: “Zapisał się tam [tzn. do Bractwa] jako jedyny z nas, z wewnętrznej potrzeby, szukając prawdy o życiu” (6).
W tym okresie też musiał spotkać się z O. Alfonsem Marią Mazurkiem, który w latach 1920-1930 pełnił rolę prefekta w Niższym Seminarium. Wspomina o tym Papież w Wadowicach 16 czerwca 1999 r. podczas Pielgrzymki do Ojczyzny, w czasie której wyniósł na ołtarze 108 polskich męczenników II Wojny Światowej, a wśród nich O. Alfonsa Marię Mazurka.: “Cieszę się, że dane mi było beatyfikować, wraz ze stu ośmiu męczennikami, również bł. O. Alfonsa Marię Mazurka, który był wychowankiem, a potem zasłużonym wychowawcą w przyklasztornym Niższym Seminarium. Z pewnością miałem sposobność zetknąć się osobiście z tym świadkiem Chrystusa, który w 1944 r., jako przeor klasztoru w Czernej, przypieczętował swoją wierność Bogu męczeńską śmiercią” (7).
Spowiedź i nabożeństwa celebrowane w kościele “na górce” nie były jedynym rodzajem kontaktów Karola Wojtyły z wadowickim klasztorem. W 1938 roku, mając 18 lat, poznaje Mieczysława Kolarczyka, nauczyciela w prywatnym gimnazjum prowadzonym przez tutejszy klasztor, z którym nawiązuje bliższe relacje i godzinami rozmawia o teatrze, literaturze, filozofii (8). Jako uczeń gimnazjum im. Marcina Wadowity i kierownik zespołu teatralnego współpracuje z analogicznym amatorskim zespołem z prywatnego gimnazjum karmelitów bosych. Między innymi wypożyczają sobie wzajemnie kostiumy teatralne. Dyrektor tutejszego zespołu teatralnego, O. Bogusław Woźnicki, wspomina: “Jednego razu wypożyczyłem Mu wspaniały fotel używany w wielkie święta dla celebransa. Gimnazjum państwowe miało grać Apokalipsę św. Jana. Student Wojtyła był Janem. Ówczesny przeor, ojciec Gabriel, widząc nieznajomego chłopaka, niosącego na głowie tak cenny mebel myślał, że to złodziej i zaczął na niego wołać: Brzydaku, skąd to wziąłeś!…” (9).
Fragm.: Albert Wach OCD – Jan Paweł II a duchowość karmelitańska
(1). Acta OrdinisCarmelitarumDiscalceatorum, 27/1982/5; SertitumlnformativumCarmelitanum, 18/1985/83-84.
(2). Jan Paweł II, Dar i Tajemnica, Kraków 1996, s. 28-29.
(3). Z kroniki klasztoru, pisanej przez O. Konstantego Pateckiego, który w latach 1957-1960 był dyrektorem reaktywowanego Prywatnego Gimnazjum Ojców Karmelitów Bosych; por. Kalendarium…, s. 163-164.
(4). Por. Kalendarium…, 37.
(5). Gajczak R. A., Sercu najbliższe. Szkice z lat młodzieńczych Karola Wojtyły – Jana Pawia II, Kraków 1987, s. 65-68.
(6). Tamże.
(7). Przemówienia, s. 242-243.
(8). Kalendarium…,s. 37.
(9). Kalendarium…, s. 36.